Powolny rozwój odnawialnych źródeł energii i opóźnianie wycofania się z węgla może sprawić, że ceny uprawnień do emisji CO2 wzrosną w Unii Europejskiej o 80% w ciągu dekady. Prąd może podrożeć jeszcze bardziej, jeśli Polska zrealizuje swój plan wspierania węgla.
Aurora Energy Research to organizacja, którą w 2013 r. założyli ekonomiści z Uniwersytetu Oksfordzkiego. W swym nowym raporcie przyjrzała się temu, jak różne scenariusze rozwoju odnawialnych źródeł energii wpłyną na cenę CO2 w unijnym systemie handlu uprawnieniami do emisji (ETS).
Wnioski?
- Przyspieszone wprowadzenie na rynek energii wiatrowej i słonecznej ustabilizuje cenę CO2 na dzisiejszym poziomie do 2030 r. Powolna ekspansja i opóźnione wycofywanie węgla doprowadzi zaś do 80% wzrostu cen w tym samym okresie.
- Ceny wzrosłyby jeszcze bardziej, gdyby powolna budowa OZE w UE została połączona z dodatkowym wsparciem dla wytwarzania węgla. Analiza oparta na planie polskiego rządu PEP2040 dotyczącym dalszego spalania węgla do 2049 r. pokazuje, że do 2030 r. cena CO2 wzrośnie ponad dwukrotnie, podnosząc koszty dla przedsiębiorstw w całej UE.
- Jednak szybki rozwój energii wiatrowej i słonecznej ustabilizowałby, a nawet obniżył europejskie hurtowe ceny energii elektrycznej do 2030 r. – na przykład obniżyłby koszty o 14% w Niemczech i aż o 26% w Polsce. Z kolei dalszy zahamowany rozwój spowodowałby wzrost cen: w Niemczech o 31%, a w Polsce o 14%. (w każdym przypadku w porównaniu z I półroczem 2021 r.).
- Aby zapewnić długoterminową konkurencyjność europejskiego przemysłu, rządy będą musiały szybko usunąć obecne przeszkody w ekspansji odnawialnych źródeł energii. Zmniejszyłoby to również zależność sektora energetycznego od gazu ziemnego i przeciwdziałałoby przyszłym szokom cenowym gazu.
– Poprzez ograniczenie liczby uprawnień do emisji CO2 ukierunkowana redukcja emisji zachodzi niemal automatycznie – komentuje Casimir Lorenz, dyrektor Aurora Energy Research. – Nie gwarantuje to jednak, że rynek energii elektrycznej będzie się rozwijał w taki sposób, aby w dłuższej perspektywie utrzymana została także konkurencyjność europejskiego przemysłu. Bo w zależności od tego, jak rozwija się miks energetyczny, zarówno cena CO2, jak i hurtowe ceny energii elektrycznej mogą być bardzo różne – a to dwa kluczowe czynniki dla firm.
Podwyższone ceny poważnie nadwerężyłyby konkurencyjność europejskiego przemysłu. A im mniej OZE zamiast znikającego węgla, tym więcej miejsca dla gazu. – Więcej energii elektrycznej z elektrowni gazowych oznacza również większy import gazu, a tym samym jeszcze większą zależność geopolityczną UE od krajów dostawców – zauważ Lorenz. – Obecnie doświadczamy tego skutków w postaci ogromnego wzrostu cen gazu, który również podnosi ceny energii elektrycznej i tym samym obciąża całą naszą gospodarkę.
Polski węgiel ma znaczenie w całej UE
Polityce Energetyczna Państwa do 2040 r. zakłada, że jeszcze w 2030 r. 37-56%. energii elektrycznej w Polsce będzie produkowane z węgla. Rząd chce też utrzymywać elektrownie i kopalnie do 2049 r.
„Analitycy Aurory oszacowali, że realizacja polskich planów może przełożyć się na wzrost ceny uprawień do emisji CO2 o kolejne 20% powyżej poziomów zakładanych w pesymistycznym scenariuszu. Z analizy wynika, że wymagałoby to znacznych dotacji bezpośrednich dla w większości nierentownej produkcji z węgla” – dodaje Business Insider.
I przytacza wypowiedź Aleksandra Śniegockiego, kierownika programu „Klimat i energia” w WiseEuropa: – Raport wskazuje na rzadko poruszany dotąd wymiar dyskusji o odejściu od węgla w Polsce. Wraz z zaostrzaniem celów polityki klimatycznej utrzymywanie znacznej produkcji energii z węgla nawet w jednym państwie UE będzie istotnie podwyższało ceny uprawnień w całym systemie handlu emisjami EU ETS już w tej dekadzie. Perspektywa dotowania polskich elektrowni węglowych przestaje być jedynie problemem podatników i odbiorców energii nad Wisłą, a zaczyna ciążyć również gospodarstwom domowym oraz przemysłowi w reszcie UE.