Ministerstwo Aktywów Państwowych chce, by wszystkie aktywa węglowe zostały wydzielone do nowej instytucji: Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego. Jeśli zmiana wejdzie wżycie, obejmie także kompleks w Bełchatowie.
Ruszył proces zmierzający do wydzielenia aktywów węglowych ze spółek energetycznych, które należą do Skarbu Państwa. Plany przewidują, że działania z tym związane zakończą się w przyszłym roku. Wtedy też nowoutworzona Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego ma stać się właścicielem 70 bloków węglowych, które dziś należą do Enei, Taurona i PGE. Jeśli zmiany wejdą w życie, kompleks energetyczny w Bełchatowie czekać będą nowe rządy.
Dzięki temu PGE i inne spółki energetyczne zyskałyby większe szanse, by pozyskiwać finansowanie (w tym dofinansowanie) na „zielone” inwestycje. Obecnie jest to niemożliwe, bo banki nie chcą już wspierać podmiotów, które mają w swym portfolio aktywa węglowe.
Prąd zdrożałby o 250 zł
Rząd tłumaczy wydzielenie aktywów węglowych m.in. koniecznością realizacji polityki klimatycznej Unii Europejskiej, która zakłada zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych o co najmniej 55% do 2030 r. (w stosunku do 1990 r.), a także co najmniej 32%. udział źródeł odnawialnych w finalnym zużyciu energii. Tymczasem w 2020 r. blisko 70% energii w Polsce pochodziło z węgla.
„W związku z tym Polska musi w najbliższych latach dokonać zasadniczej zmiany systemu, a praktycznie wybudować nowy. Chodzi o to, by zapewnić bezpieczeństwo energetyczne kraju i móc pokrywać zwiększające się zapotrzebowanie na energię, a jednocześnie opierać się przy tym na krajowych źródłach i chronić obywateli przed drastycznym wzrostem cen” – wyjaśnia rząd.
I dodaje, że bez zaplanowanej w programie transformacji energetyki rachunek za prąd, jaki płaci przeciętny obywatel, za 10 lat byłby wyższy o ok. 250 zł rocznie.
Eksperci krytycznie o NABE
Eksperci do pomysłu utworzenia NABE odnoszą się jednak krytycznie. – Przeniesienie aktywów węglowych do nowego państwowego podmiotu stwarza ryzyko sztucznego przedłużania życia nierentownych elektrowni węglowych na koszt podatników. Dokapitalizowanie firm energetycznych przez Skarb Państwa to pomoc publiczna, którą musi zatwierdzić Komisja Europejska. To mało realne w obliczu zaostrzającej się polityki unijnej, która na pierwszym miejscu stawia klimat – ocenia Wojciech Kukuła, starszy prawnik z fundacji ClientEarth – Prawnicy dla Ziemi.
Według niego szanse na to pojawiłyby się tylko wtedy, gdyby miała ona znacząco przyspieszyć odchodzenia od węgla. Ale rząd takich planów nie ma.
Również zdaniem Pawła Czyżaka z think tanku Instrat utworzenie nowej instytucji to zdecydowanie zły ruch. – NABE nie będzie bowiem miało żadnego interesu w stosowaniu się do zasad rynkowych, w realizacji celów klimatycznych UE, w dbaniu o pracowników. Utrzymując wysoki u3dział węgla w miksie energetycznym i będąc praktycznie monopolem, stworzenie NABE doprowadzi do dalszego wzrostu cen i importu energii – ocenia.
– Powołanie NABE nie daje jasnej perspektywy na przyszłość górnikom, gminom górniczym ani pracownikom energetyki – dodaje Izabela Zygmunt, starsza analityczka z instytutu WiseEuropa. – Z punktu widzenia sprawiedliwej transformacji lepszy od takiego ryzykownego planu na trwanie przy węglowym status quo byłby realistyczny, dobrze przemyślany i stabilny plan odchodzenia od węgla, na podstawie którego można byłoby budować powęglową przyszłość. Tworzenie NABE o kolejne miesiące odsunie moment, kiedy pracownicy i włodarze w regionach węglowych dowiedzą się, na czym stoją – szczególnie w przypadku miejscowości zależnych od wydobycia węgla brunatnego – dodaje Zygmunt, nawiązując m.in. do Bełchatowa.