– Najważniejsze jest to, żeby źródła rozwoju widzieć w ludziach: w ich rozwoju, w ich kompetencjach, wykształceniu, przedsiębiorczości. To źródło, które jest zawsze. Bo ono tu po prostu jest. Wymaga jedynie wzmocnienia – mówi Jarosław Koźlarek z Instytutu Zielonej Przyszłości w Koninie, który podobnie jak Bełchatów przechodzi proces odchodzenia od węgla brunatnego.
Dlaczego postanowiliście działać na rzecz sprawiedliwej transformacji?
Jarosław Koźlarek, Instytut Zielonej Przyszłości w Koninie: Ponieważ w gronie aktywistów miejskich, społeczników zaczęliśmy zastanawiać się nad przyszłością Konina i myśleliśmy również o tym, co stanie się z miastem po zakończeniu wydobycia węgla i pracy konińskich elektrowni. W ten sposób trafiliśmy na hasło „sprawiedliwa transformacja”.
Co jest największym wyzwaniem przy przeprowadzaniu tego procesu?
Wyzwań jest kilka i one są równorzędne, bardzo trudno mówić tylko o jednym. A jednym z wyzwań jest rynek pracy – przede wszystkim zaopiekowanie się pracownikami odchodzącymi z sektora górniczo-energetycznego, ale również skompensowanie miejsc pracy. Chodzi o to, żeby lokalny rynek pracy nie ucierpiał, żeby osoby na niego wchodzące miały miejsca pracy dla siebie zamiast tych, które będą zlikwidowane.
Drugi obszar to wyzwania środowiskowe. W naszym przypadku to głównie sprawy związane z hydrologią. Jak wszyscy wiemy odkrywki powodują duże ubytki w wodach gruntowych. To na pewno rzecz do naprawy. Chcielibyśmy, żeby w ramach planu sprawiedliwej transformacji dla Wielkopolski Wschodniej to zagadnienie było bardzo poważnie potraktowane.
Trzeci obszar to aspekty społeczno-rozwojowe. To coś, co jest bardzo bliskie naszym działaniom. Staramy się mówić o tym, że musimy zbudować nowe podstawy rozwoju dla miasta Konina i całego regionu Wielkopolski Wschodniej.
Są już jakieś pomysły? Co mogłoby być tymi podstawami?
To coś, co trzeba ludziom najpierw wytłumaczyć. Wszyscy oczekują jakiejś jednej złotej recepty, ale tak nie będzie. Nie ma prostych recept i jednozdaniowych odpowiedzi. Źródła rozwoju muszą być rozproszone, żebyśmy nie wpadli z jednej pułapki uzależnienia od dużego przedsiębiorcy w inną pułapkę uzależnienia, chociażby od kolejnego dużego pracodawcy. Nie musimy jednak wymyślać prochu na nowo, ponieważ procesami rozwojowymi zajmuje się cała masa naukowców, jest mnóstwo dobrych wzorców. My próbujemy je tylko przybliżać, orędować na rzecz tej wiedzy. Najważniejsze jest to, żeby źródła rozwoju widzieć w ludziach: w ich rozwoju, w ich kompetencjach, wykształceniu, przedsiębiorczości. To źródło, które jest zawsze. Bo ono tu po prostu jest. Wymaga jedynie wzmocnienia. Nie czekajmy na jakieś rzeczy, które się wydarzą – że ktoś przyjdzie, pomoże nam, zbuduje wielką fabrykę. Patrzmy na zasoby, które już tutaj mamy i starajmy się je wykorzystywać. Głównym źródłem sukcesu powinni być ludzie i zmiana postaw na wszelkich szczeblach władzy. Próbujemy zaszczepiać myślenie kategorią rozwoju społeczno-gospodarczego, a nie rozwoju tylko instytucjonalnego jednostek samorządowych.
Czyli lokalna społeczność musi brać czynny udział w całym procesie?
Proces programowania całej transformacji jest skomplikowany i tym na pewno będą zajmowali się specjaliści. Nie możemy oczekiwać, że zajmie się tym przeciętny mieszkaniec regionu. Ale uważamy, że ten mieszkaniec – jak w każdym procesie zarządzania zmianą – powinien być maksymalnie poinformowany o tym, co się dzieje wokół niego, co się wydarzyło, wydarza, będzie wydarzać. I przede wszystkim musi być na miarę możliwości wciągnięty w partycypację. Czyli musimy pytać ludzi o to, jak oni sobie tę przyszłość miasta i regionu wyobrażają, jak wyobrażają ją sobie na przykład pracownicy sektora górniczo-elektrycznego.
Czy szybkie odejście od węgla jest możliwe? A jeśli tak, to dlaczego warto?
Mniej zajmujemy się aspektem ekologicznym, ponieważ jest dużo specjalistów i organizacji, które zajmują się procesem dekarbonizacji. Wychodzimy raczej z założenia, że są to procesy globalne, a my jesteśmy ich ofiarami. To, na czym możemy się skupić, to wypracowanie naszej przyszłości, by zmiany nie odbyły się ze szkodą dla regionu. I my się na tym koncentrujemy, mając pełną świadomość, że proces odchodzenia od węgla i paliw kopalnych jest nieodwracalny.