Żadne inne miejsce w Polsce nie zapewnia tyle prądu, co elektrownia w Bełchatowie. I żaden inny region nie jest tak źle przygotowany do sprawiedliwej transformacji, co bełchatowski. Jeśli w najbliższych tygodniach nie powstanie wiarygodny i ambitny plan dla życia po węglu, to pozostanie czekać na bolesny upadek.
Dzięki decyzji o utworzeniu w regionie gigantycznego kompleksu energetycznego, liczba mieszkańców w samym Bełchatowie wzrosła z niecałych 10 tys. na początku lat 70. do ponad 60 tys. w latach 90. W najbliższych dekadach sytuacja może się odwrócić. Bo to, co było kołem zamachowym dla rozwoju regionu, z czasem zaczęło stawać się kulą u nogi.
Dziś to już pewne: koniec węgla w Bełchatowie nadchodzi. Otwartym pozostaje pytanie, czy zamykanie kopalni i elektrowni odbędzie się w sposób zaplanowany, czy chaotyczny.
Zielona transformacja albo zapaść
Drugi scenariusz oznacza pozostawienie pracowników i ich rodzin samym sobie oraz powolną i niekontrolowaną śmierć kompleksu, za którą zapłacą podatnicy z całej Polski. Pierwszy to olbrzymia szansa na pozyskanie zewnętrznych funduszy i przeprowadzenie transformacji w sprawiedliwy sposób, bez pozostawiania nikogo w tyle.
„W przypadku regionu bełchatowskiego można mówić o »drugim uśmiechu losu«, bo wyczerpywanie się dotychczas eksploatowanych złóż węgla brunatnego zbiega się w czasie ze zmierzchem energetyki węglowej w Unii Europejskiej i – co bardzo ważne – znaczącym wsparciem finansowym tego procesu w ramach Terytorialnych Planów Sprawiedliwej Transformacji i Europejskiego Zielonego Ładu” – stwierdza raport „Zielona transformacja albo zapaść”, który opublikowała inicjatywa „Bełchatów 2050”.
W raporcie przypomniano, że jeszcze w lipcu 2020 r. mieszkańcy i pracownicy bełchatowskiego kompleksu byli utwierdzani w przekonaniu o utrzymywaniu epoki węgla przez kolejne dekady. Dziś PGE otwarcie mówi już o tym, że nie zamierza eksploatować nowych złóż w regionie, a cała Grupa zapowiada przejście w 100% na energetykę odnawialną (do 2050 r.).
– Aby zapobiec dramatycznym dla społeczności regionu konsekwencjom odejścia od energetyki węglowej, konieczne jest jak najszybsze rozpoczęcie procesu jego gospodarczej transformacji i nadanie jej charakteru sprawiedliwej transformacji – podkreśla dr Maciej Kozakiewicz, koordynator projektu „Bełchatów 2050”. – Czy będzie ona udana i sprawiedliwa, jeszcze dzisiaj nie wiadomo. Utrzymywanie się stanu niepewności władz lokalnych co do przyszłości kompleksu powoduje widoczny dzisiaj stan ich pasywności i rodzi wrażenie, że oczekują one, iż „ktoś” z zewnątrz zaproponuje słuszne i dobre dla regionu rozwiązanie – dodaje Kozakiewicz.
Miliardy z UE zagrożone
Problem w tym, że takiego kogoś nie widać ani na zewnątrz, ani wewnątrz. Należytej odpowiedzialności za przyszłość regionu i jego mieszkańców zdają się nie wykazywać ani PGE, ani rząd, ani samorząd województwa łódzkiego, ani lokalne władze.
W efekcie region przespał szansę na włączenie się od początku w unijny proces wspierania transformacji górniczych obszarów, a przygotowywany obecnie Terytorialny Plan Sprawiedliwej Transformacji wciąż nie został poddany ostatecznym konsultacjom i wiadomo o nim niewiele. Można mówić o swego rodzaju paradoksie, a wręcz absurdzie, bo choć żadne inne miejsce w Polsce nie zapewnia tyle prądu, co elektrownia w Bełchatowie (22%), to jednocześnie żaden inny region nie jest tak źle przygotowany do sprawiedliwej transformacji.
Brak ambitnego i realnego planu odejścia od węgla oznaczać będzie, że Bełchatów i okoliczne gminy ominą wielkie pieniądze z Unii Europejskiej. Kwotą minimum jest 344 mln euro, czyli ok. 1,4 mld zł, jakie rząd zapisał dla regionu w ramach Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Możliwe jednak, że przepadnie nawet kilkanaście miliardów złotych. Według informacji Ministerstwa Aktywów Państwowych bez akceptacji TPST przez Komisję Europejską węglowe regiony zostaną pozbawione wsparcia także z dwóch pozostałych filarów Mechanizmu Sprawiedliwej Transformacji. Mowa o tanich pożyczkach w ramach programu InvestEU (głównie na rzecz sektora prywatnego) oraz wsparciu z Europejskiego Banku Inwestycyjnego na projekty związane z transformacją (głównie dla władzy publicznej, w tym samorządów).
– Naprawdę możemy urządzić świat bardziej przyjazny dla ludzi i środowiska. Dlatego tak bardzo zdumiewa mnie fakt, że wciąż krótkookresowe zyski przesłaniają wszystkie inne aspekty, które mają charakter średnio- i długookresowy. Zbyt wiele ważnych osób zafiksowało się na węglu, nie myśląc kompletnie o tym, że świat może funkcjonować bez niego – martwi się dr hab. Małgorzata Burchard-Dziubińska, prof. Uniwersytetu Łódzkiego z Katedry Ekonomii Rozwoju i przewodnicząca Polskiego Stowarzyszenia Ekonomistów Środowiska i Zasobów Naturalnych.
Zdaniem Burchard-Dziubińskiej, jednej ze współautorek raportu „Zielona transformacja albo zapaść”, sytuacja w Polsce i regionie bełchatowskim wciąż przypomina bicie głową w mur, który zbudowali obrońcy status quo. – Patrzę na to trochę z przerażeniem, a trochę z irytacją, bo przez takie podejście nieustannie przesypiamy kolejne epokowe projekty i wydarzenia. W efekcie zamiast być częścią zmiany na lepsze i dążyć do wizji piękniejszego świata, wybieramy bycie częścią problemu – dodaje.
Ostatni moment, by połączyć siły
Eksperci podkreślają, że to ostatni moment, by zmienić podejście. Na przełomie czerwca i lipca Terytorialne Plany Sprawiedliwej Transformacji mają być gotowe i przesłane do odpowiedniego ministerstwa, a stamtąd do Komisji Europejskiej.
Jest więc jeszcze kilka tygodni, by lokalne samorządy, przedstawiciele rządu, związkowcy, PGE, organizacje pozarządowe, eksperci i naukowcy oraz wszyscy inni kluczowi gracze siedli do rozmów i opracowali wspólnie jak najbardziej ambitny i realny plan odchodzenia od węgla. To też ostatnia chwila, by w ramach szeroko zakrojonego partnerstwa wybrać i doprecyzować kilka kluczowych projektów, które będzie można zrealizować w ramach sprawiedliwej transformacji.
– Istotą transformacji regionów górniczo-energetycznych jest zbudowanie trwałych podstaw rozwoju z punktu widzenia gospodarczego, wzmacniania kapitału społecznego, a także służącego odbudowaniu zdegradowanego środowiska. Nie uda się tego dokonać w kilka lat. Wymaga to zaplanowanego, ale elastycznego programu na dziesiątki lat w nawiązaniu do bieżących trendów światowych, tak aby transformacja opierała się na rozwiązaniach innowacyjnych i przyszłościowych – tłumaczy dr Andrzej Kassenberg, współzałożyciel i wieloletni prezes Fundacji „Instytut na Rzecz Ekorozwoju” oraz ekspert ds. zrównoważonego rozwoju, który również współtworzył raport.
– Znaczenie świadomości nieuchronnego i szybkiego zmierzchu energetyki węglowej trzeba widzieć w kontekście ciągle silnie zaznaczającej w środowisku bełchatowskim swego rodzaju bariery mentalnej. Wyraża się ona brakiem zrozumienia, że transformacja jest odpowiedzią na strukturalne, niemożliwe do rozwiązania, problemy węglowej energetyki – dodaje prof. dr hab. Andrzej Szablewski, dyrektor Instytutu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk, inny z ekspertów współtworzących raport. – Utrzymywanie się tego stanu świadomości niepokoi, bowiem grozi zaprzepaszczeniem szansy, jaką ma jeszcze dzisiaj region bełchatowski – podsumowuje.