Prof. dr hab. Andrzej Szablewski*
Bełchatów stanął przed realną groźbą utraty milionów euro oferowanych przez UE z powodu braku włączenia się władz lokalnych i wojewódzkich w proces przygotowania koncepcji transformacji łagodzącej skutki nieuchronnego odejścia od energetyki węglowej
Dzwonek alarmowy dla Bełchatowa
Jako łodzianin, z dużym niepokojem odbieram fakt braku wyraźnej reakcji – przynajmniej w sferze publicznej – na fakt, że woj. łódzkie nie znalazło się na wstępnej liście regionów wskazanych do pozyskania pomocy technicznej, która ma służyć przygotowaniu wniosku (czyli Terytorialnego Planu Sprawiedliwej Transformacji) o przyznanie środków finansowych w ramach ustanowionego przez UE tzw. Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Środki z tego Funduszu przeznaczone mają być na wsparcie procesów zmiany modelu gospodarczego obszarów zdominowanych przez górnictwo i energetykę węglową, tak aby procesy te przebiegały w sposób minimalizujący negatywne ekonomiczne i społeczne konsekwencje tej zmiany. Zgodnie ze szczegółowym celem tego Funduszu, oferowane środki powinny służyć do dywersyfikacji i modernizacji lokalnej gospodarki oraz ograniczenia niekorzystnego wpływu na rynek pracy. Oczywiście adresatem tego rodzaju pomocy w naszym województwie byłaby społeczność, w tym zwłaszcza pracownicy, Bełchatowskiego Kompleksu Górniczo-Energetycznego.
Ponieważ warunkiem znalezienia się na wstępnej liście beneficjentów tego Funduszu jest rozpoczęcie – pod egidą marszałka danego województwa – prac nad Terytorialnym Planem Sprawiedliwej Transformacji i powiadomienie o tym – za pośrednictwem Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej – Komisji Europejskiej, należy przyjąć, że prace takie w przypadku naszego województwa nie zostały jeszcze podjęte. Jeśli założenie to jest słuszne, powstaje pytanie, w jakim stopniu jest to wynikiem braku inicjatywy Marszałka Województwa Łódzkiego, w jakim zaś braku aktywności, zwłaszcza środowisk politycznych, gospodarczych i społecznych związanych bezpośrednio z regionem bełchatowskim, która jest w tym kontekście szczególnie ważna, jeśli uwzględnić, że w unijnej koncepcji kluczowe znaczenie ma partycypacyjny i oddolny tryb tworzenia tego rodzaju planów.
Związkowcy przeczuwają upadek mitu węglonośnego Złoczewa?
W kontekście jeszcze do niedawna bardzo mocno eksponowanych przez władze polityczne, a także PGE, planów uruchomienia nowej Odkrywki w Złoczewie, można przypuszczać, że w Bełchatowie ciągle przeważa wiara, że dzięki temu będzie możliwe kontynuowanie dotychczasowego modelu działalności tego Kompleksu, po wyczerpaniu się obecnie eksploatowanego złoża w Szczercowie, którego termin lokuje się w połowie przyszłej dekady. Tłumaczyłoby to więc brak większego zainteresowania w działaniach na rzecz opracowania skutecznej strategii rozwoju w nowych, wynikających z wygaszenia produkcji energii elektrycznej z węgla, uwarunkowaniach.
Przeciwko tej interpretacji świadczyć może jednak ogłoszony 8 maja tego roku Komunikat Związków Zawodowych Kopalni Węgla Brunatnego Bełchatów, w którym – choć ciągle przewija się nadzieja, że inwestycja w Złoczewie zostanie zrealizowana – to jest ona na tyle słaba, że znacznie silniej zaznacza się w nim świadomość, że węgiel brunatny ma swój ”naturalny koniec eksploatacji” i aby ten koniec był bezpieczny trzeba się do niego „dobrze i odpowiedzialnie przygotować”. Z Komunikatu tego wynika także z jednej strony brak wiary związkowców w polityków, którzy „boją się powiedzieć coś niepopularnego, mogącego wpłynąć na wysokość słupków społecznego poparcia, z drugiej zaś obawa, że „bez zaangażowania władz centralnych możemy co najwyżej liczyć na powtórkę losu Wałbrzycha i Tarnobrzegu, a tego chcemy uniknąć”. Wreszcie Komunikat ten kończy się apelem, aby „wziąć sprawy w swoje ręce i ponownie zawalczyć o przyszłość naszych załóg. Dość kłamstw, czas na prawdę, nawet bolesną”.
Cytowane tu fragmenty Komunikatu stanowią trafną diagnozę stanu, w jakim znajduje się Bełchatowski Kompleks, oraz przykład zrozumienia konieczności podjęcia stosownych działań. Powstaje jednak zasadnicze pytanie, jakie to mają być działania. Aby na nie odpowiedzieć należy najpierw pogłębić diagnozę stanu, w jakim znajduje się obecnie krajowa energetyka węglowa, w tym także energetyka oparta na węglu brunatnym. Kluczowym elementem tej diagnozy jest stwierdzenie, że proces wygaszania tej energetyki ma charakter nieuchronny i co więcej, w najbliższych latach jego tempo będzie stale przyspieszać. Jeśli stwierdzenie to jest prawdziwe, to oznacza skracanie się czasu na przygotowanie programu neutralizacji negatywnych skutków wygaszania Kompleksu Bełchatowskiego, do okresu krótszego niż wyznaczony zakładanym terminem wyczerpania obecnego złoża w Szczercowie.
To nie jedynie wyzwania klimatyczne kończą epokę węgla
Przechodząc do uzasadnienia przedstawionego tu przekonania o nieuchronności i coraz szybszym tempie dekarbonizacji krajowej energetyki chcę od razu podkreślić, że nie podzielam wyrażanego powszechnie, w tym zwłaszcza przez kręgi związane z energetyką węglową, poglądu, że dekarbonizacja jest wymuszana przez politykę klimatyczną, której – jak wiadomo – głównym orędownikiem na świecie jest Unia Europejska. Według tego poglądu wystarczy więc dać skuteczny odpór tej polityce, aby uratować, albo przynajmniej znacząco przedłużyć czas dominacji węgla w krajowej energetyce.
Pomijając już iluzoryczność nadziei, że tego rodzaju opór będzie możliwy, należy uwzględnić fakt pojawienia się nowego, coraz silniejszego i trwale oddziaływującego, czynnika sprawczego dekarbonizacji sektora energetyki. Jest nim nabierająca dopiero rozpędu rewolucja technologiczna, której już dzisiaj przypisuje się status przełomowego czynnika w procesie dekarbonizacji. Chociaż w dyskusji o dekarbonizacji ten wątek pojawia się, to rzadko przebija się w niej pogląd, że na transformację technologiczną trzeba patrzeć z szerszej perspektywy, a nie zawężać ją tylko do niektórych tylko technologii. A zwłaszcza w zakresie odnawialnych źródeł wytwarzania. Na transformację technologiczną składa się bowiem stale rozszerzający się zbiór równolegle rozwijanych technologii, obejmujących wszystkie ogniwa procesu tworzenia wartości w tym sektorze.
Poza technologiami uruchamiającymi dostępne zasoby energetyki odnawialnej, są już rozwijane i wdrażane inne technologie, które będą wspierać rozwój tej energetyki. Należą do nich zarówno różne technologie magazynowania energii elektrycznej, ale też coraz bardziej istotne tutaj technologie w zakresie cyfryzacji energetyki. Rozwój tych technologii w krótkiej perspektywie czasowej będzie stopniowo redukował znaczenie aktualnie podstawowej słabości energetyki wiatrowej i solarnej, jaką jest niestabilność ich pracy, a w dłuższej perspektywie eliminował tę słabość. Ponadto trzeba pamiętać, że transformacja technologiczna znajduje się dopiero w fazie wstępnej, w której wdrażana jest pierwsza generacja nowych technologii.
Uwaga ta dotyczy zwłaszcza technologii wykorzystujących energię wiatru i słońca. W mijającej dekadzie dokonał się imponujący postęp w zakresie obniżki kosztów wytwarzania energii elektrycznej – w przypadku źródeł solarnych o 87% oraz morskiej i lądowej energetyki wiatrowej odpowiednio o 62% i 56%. Postęp ten sprawił, że tego rodzaju źródła stały się konkurencyjne kosztowo w stosunku do energetyki węglowej. Z punktu widzenia dalszej, choć wcale nieodległej przyszłości, największy potencjał rozwojowy posiada energetyka solarna za sprawą już testowanych, czy też znajdujących się na zaawansowanym etapie prac badawczo-laboratoryjnych, nowych technologii. Dokonujący się w tym zakresie postęp pozwoli nie tylko na radykalne zwiększenia zakresu absorbcji spektrum promieniowania słonecznego (z poziomu 7% do ponad 80%), ale także – dzięki nowym materiałom do produkcji ogniw fotowoltaicznych – na równe radykalne zwiększenie powierzchni, na której będą one umieszczane.
Dwa przekonania hamują wejście na nowe tory działania
Brak świadomości o przełomowym potencjale zmian tkwiących w nowych technologiach wprowadzanych do energetyki powoduje, że na perspektywy rozwoju energetyki odnawialnej patrzy się przez pryzmat dotychczasowego, ciągle niewielkiego udziału tego rodzaju energetyki odnawialnej w tzw. krajowym miksie energetycznym. Powoduje to tworzenie się swego rodzaju bariery mentalnej, na którą składają się dwa przekonania.
Pierwsze z nich to wspomniane już wcześniej przekonanie, że kryzys energetyki węglowej wynika przede wszystkim z czynnika politycznego (polityki klimatycznej), a zatem istnieje możliwość jego rozwiązania. A przecież w istocie kryzys ten ma charakter strukturalny, bowiem wynika z nieuchronnego pogarszania się konkurencyjności energetyki węglowej w stosunku do OZE, co już uruchamia coraz silniejsze, oddolne bodźce ekonomiczne ich rozwoju.
Drugie przekonanie polega na upatrywaniu w energetyce węglowej w dłuższej perspektywie bezalternatywnego gwaranta stabilności dostaw energii elektrycznej w warunkach zwiększającego się udziału niestabilnych OZE. Nie ulega już dzisiaj wątpliwości, że rolę paliwa przejściowego do ery energetyki nieemisyjnej będzie pełnić energetyka gazowa, która staje się komercyjnie opłacalną opcją, zwłaszcza dla dużych odbiorców energii elektrycznej.
Trwanie przy powyższych poglądach pozwala wciąż wierzyć w możliwość jeszcze długiego trwania energetyki węglowej. Tymczasem analiza doświadczeń krajów, gdzie udział energetyki odnawialnej w miksie energetycznym osiąga poziom 30%, wskazuje na pojawienie się zjawiska gwałtownej utraty rentowności źródeł węglowych, które określane jest jako spirala śmierci. Wynika ona z wypierania w coraz większym stopniu energii z węgla przez energię z OZE, co musi rujnować ekonomikę elektrowni węglowych. Ta bowiem zależy od czasu ich pracy i wielkości produkcji – im jest on krótszy i im mniej się produkuje, tym wyższe są jednostkowe koszty produkcji energii elektrycznej. Warto tu dodać, że ze względu na wysoki udział kosztów stałych, proces spirali śmierci dotyka najbardziej nowych, wielkoskalowych elektrowni węglowych a jeszcze bardziej elektrowni jądrowych, co ma znaczenie w kontekście forsowanych u nas planów budowy tego rodzaju elektrowni.
Rząd zaczyna dostrzegać potrzebę odejścia od węgla
Wynikający z tej syntetycznej analizy wniosek o całkowitym braku przyszłości dla nowych inwestycji w energetykę węglową zdaje się być już podzielany na szczeblu rządowym. Świadczy o tym wycofanie się z budowy nowego bloku węglowego w Ostrołęce, mimo poniesienia już nakładów rzędu 900 mln zł. Co ważniejsze, już teraz zaczyna się gra o pozyskanie środków finansowych z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, które będą dostępne z tworzonego przez UE programu Zielonego Ład. Warunkiem ich pozyskania jest jednak – jak wspomniano na wstępie – opracowanie i zgłoszenie tzw. Terytorialnego Planu Sprawiedliwej Transformacji (TPST).
Jak dotąd plany takie są już opracowywane przez Śląsk, Wielkopolskę oraz Wałbrzych. Towarzyszy temu samodzielny dialog, jaki prowadzą władze samorządowe wspomnianych regionów z odpowiednimi wydziałami w Komisji Europejskiej, co już zadecydowało o przyznaniu im przez Komisję profesjonalnego wsparcia w procesie przygotowania w wysokości 2 mln złotych. Z uwagi na fakt, że tworzone w ramach tego procesu strategie powinny być gotowe do końca roku 2020, pomoc ta będzie bardzo przydatna. Ze strony Komisji Europejskiej został także wysłany nieformalny komunikat zachęcający województwo łódzkie do przedłożenia planu transformacji warunkującego uzyskania unijnego wsparcia.
Warto podkreślić, brak udziału woj. łódzkiego w tym wyścigu o środki na wsparcie procesu transformacji oznacza, że z możliwości skorzystania z nich wykluczony będzie region bełchatowski. Wykluczenie to nastąpi także w przypadku, gdyby została oficjalnie zadeklarowana wola inwestycji w Złoczewie. Z pewnością byłoby to w interesie innych, krajowych regionów uprawnionych do wsparcia procesu sprawiedliwej transformacji, bowiem ograniczałoby liczbę potencjalnych konkurentów do uzyskania tego rodzaju wsparcia.
Co to wszystko oznacza dla Bełchatowa?
Z perspektywy przyszłości Bełchatowa decyzja o budowie odkrywki oznaczałaby natomiast wejście w klasyczną pułapkę prowadzącą do scenariusza zarysowanego w cytowanym na wstępie Komunikacie, a mianowicie podzielenia losu Wałbrzycha i Tarnobrzegu. Już dzisiaj przecież wiadomo, że Złoczew to inwestycja, która nie ma uzasadnienia, ani w kategoriach ekonomiczno-finansowych ani ekologicznych, i która, wcześniej czy później, podzieliłaby los inwestycji w Ostrołęce.
Zamiast marnować czas na lobbowanie na rzecz inwestycji w Złoczewie, warto skierować energię na przygotowanie się na nieunikniony koniec dotychczasowego modelu działania Kompleksu Bełchatowskiego i ustawić się w kolejce o środki europejskie. Szczególnie, że jest to unikalna szansa na pozyskania bezzwrotnego wsparcia finansowego na lokalny rozwój gospodarczy. To jednak wymaga zaangażowania się w przygotowanie Terytorialnego Planu Sprawiedliwej Transformacji, z czym wiąże się konieczność przedstawienia harmonogramu stopniowego ograniczania produkcji energii elektrycznej z węgla brunatnego oraz podjęcia jak najszybciej działań na rzecz realizacji koncepcji ekonomicznej dywersyfikacji regionu bełchatowskiego i tworzenia skutecznych mechanizmów ochrony interesów pracowników Kompleksu.
* Prof. dr hab. Andrzej Szablewski
Dyrektor Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN w Warszawie
były członek i wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej KWB Bełchatów