Dlaczego węgiel ze złoża „Złoczew” powinien pozostać pod ziemią?

Kopalnia i elektrownia w Bełchatowie
Prof. Małgorzata Burchard-Dziubińska
Katedra Ekonomii Rozwoju, Uniwersytet Łódzki
Bełchatów, niespełna 58 tysięczne miasto w środkowej Polsce, od wielu lat przyciąga uwagę ekologów i obrońców klimatu za sprawą zlokalizowanej nieopodal największej w Europie, i jednej z największych na świecie, elektrowni węglowej. W oparciu o węgiel brunatny, ten należący dzisiaj do PGE GiEK S.A. obiekt wytwarza 27–28 TWh energii elektrycznej rocznie, co stanowi aż 20% całkowitej produkcji energii w Polsce. Z roczną emisją CO2 na poziomie średnio w ciągu ostatnich czterech lat powyżej 35 mln ton jest obecnie najbardziej szkodliwą dla klimatu elektrownią w Unii Europejskiej.

Problem, który tak interesuje ekologów i obrońców klimatu na świecie, jednocześnie odwraca uwagę od innych zagrożeń o znaczeniu lokalnym, regionalnym i krajowym. Podtrzymanie produkcji energii wymaga uruchomienia nowych źródeł zaopatrzenia w węgiel, gdyż zasoby dotychczas eksploatowane ze złóż „Bełchatów” i „Szczerców” skończą się odpowiednio w 2020 r. i 2030 r. z możliwością przedłużenia do 2038 r. [1] Okres ten może ulec zmianie w zależności od intensywności wydobycia. Niestety nadal chodzi o dostępny w pobliżu węgiel brunatny, nisko kaloryczny i o złożonym składzie chemicznym, co oznacza, że obok pierwiastków głównych takich jak: węgiel, wodór, azot, tlen i siarka zawiera też wiele innych, które ze względu na wielkość koncentracji określa się mianem pobocznych, rozproszonych, bądź śladowych i rzadkich. Wiele z nich wykazuje silne działanie toksyczne. Krajowe i zagraniczne doświadczenia związane z odkrywkową eksploatacją węgla brunatnego nie pozostawiają żadnych złudzeń, że konsekwencje środowiskowe i wynikające z nich w dalszej kolejności niekorzyści społeczne i gospodarcze są ogromne. Zmiany w środowisku, które następują w efekcie wydobycia kopaliny można podzielić na bezpośrednie i pośrednie (uboczne). Istotą bezpośredniego oddziaływania górnictwa od­krywkowego jest trwałe i praktycznie nieodwracalne przekształcenie tysięcy hektarów ziem zajętych pod kopalnię i jej infrastrukturę. Wszystko to powstaje by zasilić elektrownię, która także jest rozległym obiektem przemysłowym i dodatkowo obciąża środowisko. Skutki bezpośrednie wynikają z przyjętej techniki i technologii wydobycia oraz budowy infrastruktury technicznej zakładu wydobywczego. Obejmują utworzenie wyrobiska i zwałowisk, powstanie budynków i budowli zaplecza techniczno-administracyjnego, dróg dojazdowych, zdjęcie gleby oraz nadkładu, utratę dotychczasowej funkcji zajętych terenów (np. rolniczej, leśnej, czy osadniczej). Do zmian pośrednich, niejednokrotnie nie do końca przewidywalnych co do skali w momencie podejmowania decyzji o inwestycji, należą: zmiana stosunków wodnych i powstawanie lejów depresji, zmiana rzeźby terenu, ruchy masowe, erozja, emisja pyłów i zanieczyszczeń gazowych (w tym metanu będącego gazem cieplarnianym o blisko 30 razy silniejszym wpływie na ocieplenie klimatu od CO2) oraz hałas. Dochodzą do tego także inne negatywne oddziaływania, jakie mogą pojawić się podczas robót strzałowych, załadunku i transportu kopaliny. Jeśli dodać konsekwencje wykorzystania węgla do celów energetycznych, lista negatywnych oddziaływań poszerzy się o emisję do atmosfery i przedostanie się do wód i gleby produktów spalania, nie tylko będącego na celowniku obrońców klimatu dwutlenku węgla, ale całego szeregu substancji toksycznych związanych z obecnością metali ciężkich, zwłaszcza rtęci, kadmu, ołowiu i arsenu. Choć w węglu występują one w śladowych ilościach, to na skutek spalania ich koncentracja w stałych odpadach energetycznych, jak i w spalinach rośnie, a kumulatywny efekt ich obecności w środowisku jest znacznie wyższy [1].

Wyczerpywanie się wyrobisk

Jak wiadomo, wyczerpywanie się węgla z obecnie eksploatowanych wyrobisk „Bełchatów” i „Szczerców” skłania do podtrzymania żywotności Elektrowni Bełchatów poprzez wydobycie ze złoża „Złoczew”. Ma ono powierzchnię 13,5 km2. Planowany okres jego eksploatacji obejmuje około 31 lat. W tym czasie przewiduje się łączne wydobycie 485,8 mln Mg węgla, w ilości około 18 mln Mg rocznie. Realizacja takiego założenia oznaczałaby stopień wykorzystania zasobów geologicznych bilansowych na poziomie 79,4%. Jeśli dojdzie do  eksploatacji węgla brunatnego w Złoczewie, to tamtejsza kopalnia stanie się najgłębszym miejscem wydobycia tego surowca w Polsce. Spąg głównego pokła­du węgla znajduje się na głębo­kości 354,3 m poniżej powierzchni terenu. Ma to bezpośredni wpływ na powstawanie i wielkość leja depresji związanego z tą lokalizacją. Jak wiadomo osady nadwęglowe, węglowe i podwęglowe w tym regionie są silnie zawodnione. Podczas udostępniania złoża „Bełchatów” dopływy wody wynosiły 200 – 300 m3/min, a w przypadku złoża „Szczerców” do 330 m3/ min. [1]. Według oszacowań profesora J. Sawickiego [2], który był autorem projektu odwodnienia złoża „Złoczew”, dopływ z odwodnienia wgłębnego (bez odwodnienia powierzch­niowego) wyniesie średnio 300 m3/min. To oznacza, że średnio w ciągu roku wypompowywane będzie ze wszystkich poziomów wodonośnych złoża 157,7 mln m3 wód. Prowadzona i planowana eksploatacja węgla silnie degraduje najzasobniejszy w tym rejonie zbiornik wód podziemnych o bardzo wysokim współczynniku filtracji. Szczególnie dotkliwe dla środowiska i lokalnej społeczności jest to, że wszystkie kompleksy wodne mają ze sobą rozległe powiązania hydrauliczne. Dodatkowo ze względu na budowę geologiczną, do urabiania skał w nadkładzie konieczne będzie stosowanie materiałów wybuchowych, co do tej pory nie miało w Polsce miejsca w przypadku eksploatacji węgla brunatnego. W związku z koniecznością zdjęcia około 7 mld ton nadkładu i węgla należy spodziewać się naruszenia równowagi statycznej. Zmiana stanu naprężeń będzie manifestować się silnymi wstrząsami. W obrębie dotychczas eksploatowanych wyrobisk w ciągu kilkudziesięciu lat odnotowano tysiące wstrząsów sejsmicznych, z których część odczuwalna była nawet w odległości 25 km od odkrywek. W przypadku eksploatacji złoża „Złoczew” sytuacja może być jeszcze gorsza [1].

Należy dodać, że złoże „Złoczew” jest oddalone od Elektrowni Bełchatów o 50 km w linii prostej. Oznacza to konieczność budowy specjalnej linii kolejowej, która będzie wymagała zajęcia dodatkowego terenu i w fazie budowy oraz eksploatacji stanie źródłem hałasu i dodatkowego pylenia. Nie należy zapominać, że wagony po opróżnieniu muszą puste wrócić po kolejny ładunek węgla, co podnosi uciążliwość tej formy transportu.

Budowa całego kompleksu ma odbywać się na terenie, na którym znajdują się 33 miejscowości i mieszka ponad 3000 osób. Są to głównie tereny rolnicze, z rozwiniętą wysoko specjalistyczną hodowlą. W przypadku budo­wy kopalni likwidacji uległyby zlokalizowane tam gospodarstwa oraz wiele obiektów użyteczności publicznej.

Straty ekologiczne

Podejmowanie decyzji o wydobyciu węgla ze złoża „Złoczew” należy poprzedzić wnikliwą analizą strat ekologicznych, jakie za sobą pociągnie. Z całą pewnością będą to straty w gospodarce wodnej, rolnictwie i leśnictwie oraz straty wynikające z nieracjonalnej eksploatacji węgla brunatnego i innych zasobów naturalnych, w szczególności wód i gleb. Należy do nich dodać straty w zakresie zdrowia mieszkańców wynikające ze wzrostu zanieczyszczenia środowiska. Aby móc w pełni ocenić zasadność inwestycji z punktu widzenia trwałego i zrównoważonego rozwoju należałoby przeprowadzić rachunek sozoekonomiczny. Jest to wielowariantowy rachunek ekonomiczny poszerzony o wymiar przyrodniczy i społeczny. Pełna analiza powinna obejmować okres aż do momentu zakończenia rekultywacji obszaru objętego oddziaływaniem inwestycji i wymagałaby rozpoznania strat nie tylko ekologicznych, ale też społecznych i gospodarczych i zestawienia ich z potencjalnymi korzyściami wynikającymi z utrzymania pewnej liczby miejsc pracy, sprzedaży węgla i ewentualnie innych kopalin towarzyszących oraz energii. O ile antycypowanie rodzajów ujemnych efektów zewnętrznych i strat nie przysparza problemów, to szacowanie ich wartości, zwłaszcza w długim okresie, jest trudne, a wyniki mogą budzić kontrowersje związane z koniecznością arbitralnego wyboru niektórych parametrów wykorzystywanych do obliczeń. Znacznie prostsze jest retrospektywne spojrzenie na inne tego typu inwestycje, w przypadku których widać już wyraźnie skalę spustoszeń w przyrodzie, grupy wygranych i przegranych podmiotów gospodarczych oraz konsekwencje społeczne. W Polsce dobrym punktem odniesienia mogą być rejony Konina, Koła i Turku, gdzie od lat eksploatuje się węgiel brunatny na potrzeby energetyczne. Na Pojezierzu Gnieźnieńskim za ekologiczny kryzys odpowiada Kopalnia Konin, która wydobywa „zaledwie” 9 mln Mg węgla rocznie i sięga kilkadziesiąt metrów w głąb ziemi. (Przypomnijmy, w przypadku złoża „Złoczew” ma to być 18 mln Mg rocznie przy penetracji nawet do 354 m poniżej powierzchni terenu!) W regionie doszło do radykalnego obniżenia się poziomu wód, wysychania jezior, rzek i cieków wodnych, co dotknęło nawet obszar chroniony Natura 2000. Widoczne obecnie skutki były przewidziane przez naukowców, kiedy inwestycja była w sferze planów. Wielu mieszkańców było zmuszonych opuścić swoje gospodarstwa. Podczas budowy kopalni tylko część rolników została wywłaszczona. Ci, którzy byli zmuszeni sprzedać swoje grunty, zrobili to w pośpiechu i po zaniżonej cenie. Oznaczało to tak naprawdę wysiedlenie bez godziwej rekompensaty. Przymiarkę do nowej rzeczywistości w zakresie dostępu do wody w rejonie Bełchatowa już widać w Kleszczowie, czy Sulmierzycach. Bogactwu w wymiarze finansowym nie towarzyszy niestety bezpieczeństwo w zakresie dostępu do wody.

W przypadku analizy ex post można z dużą dokładnością obliczyć wysokość szkód. W analizach ex ante można szacować ryzyko ich wystąpienia. Z całą pewnością pojawią się antydobra publiczne i prywatne (np. zanieczyszczenie powietrza, pogorszenie/utrata dostępu do wody, schnięcie łąk i lasów, zubożenie bioróżnorodności). Straty mogą mieć charakter kumulatywny (np. wzrost koncentracji zanieczyszczeń w glebie) i/lub synergiczny (np. odwadnianie złoża spowoduje powiększanie się leja depresji, co wpłynie na przesuszenie gruntu i utratę szaty roślinnej oraz związanej z nią fauny itd.). Eksploatacja węgla pociągnie za sobą straty w istniejącym majątku, w zdolnościach produkcyjnych i rekreacyjnych środowiska. Przyczyni się do strat w aktywach środowiskowych. Jednak w rachunkowości makroekonomicznej wydobycie węgla zostanie odzwierciedlone jako wzrost PKB. Inaczej mówiąc, im więcej zasobu się wydobędzie, tym wyższy będzie dochód narodowy do czego przyczyni się praca kopalni. Niestety, to co jest dobre z punktu widzenia spółki górniczej, na poziomie kraju pokazuje tak naprawdę ubożenie jego wyposażenia w zasoby, a nie rozkwit. Do tego ubożenia trzeba dodać ubytek także innych aktywów ekologicznych w postaci użytków rolnych i leśnych oraz wód.

Brak uzasadnienia dla uruchamiania złoża „Złoczew”

Biorąc pod uwagę powyższe ustalenia dotyczące złoża „Złoczew” oraz ogólną wiedzę na temat środowiskowych skutków eksploatacji węgla brunatnego do celów energetycznych, nie ma żadnego uzasadnienia, aby uruchamiać kopalnię w tej lokalizacji. Należy zgodzić się ze zdaniem J. Sawickiego, który stwierdził, że hydrogeologiczne aspekty zawodnienia złoża, powinny być najważniejsze w podjęciu decyzji o jego eksploatacji lub jej zaniechaniu. W przypadku złoża „Złoczew” szacowana powierzchnia obniżonych poziomów wodonośnych (leja depresyjnego) osiągnąć może nawet 803 km2. Wiedza na temat złej i dramatycznie pogarszającej się sytuacji z dostępem do wody w regionie Bełchatowa oraz w całym województwie łódzkim nie jest tajna. Warto w tym miejscu przywołać zapisy z oficjalnie przyjętej przez rząd w 2019 r. Polityki ekologicznej państwa 2030 [3]. „(…) województwo łódzkie będzie zagrożone silnym pustynnieniem oraz równolegle powodziami w dolinach największych rzek regionu, tj. Warty, Pilicy i Bzury. Obszar deficytu wody obejmować będzie znaczną część województwa. Będzie on potęgowany występowaniem strefy niskich opadów i strefy o wysokim niedoborze wód w sezonie wegetacyjnym w północnej części regionu oraz strefy bardzo silnego pustynnienia w północno-zachodniej części regionu. Szacuje się, że na 90% terytorium województwa łódzkiego już teraz istnieje zagrożenie wystąpienia opadów poniżej 400 mm rocznie.” (s. 38). „Jako bardzo wysokie określono zagrożenie deficytem wody w województwie łódzkim, zwłaszcza w strefach o dużych potrzebach rozwoju i niskiej retencyjności, gdzie niekorzystne zmiany warunków hydrogeologicznych w postaci leja depresyjnego kopalni odkrywkowej powodują wysychanie studni, degradację szaty roślinnej, utratę różnorodności biologicznej, zanikanie rzek i cieków oraz straty w sektorze rolnym.”       (s. 44) Zapisy te potwierdzają, że wiedza na temat coraz bardziej dramatycznej sytuacji w zakresie dostępu do wody w Łódzkiem jest publicznie dostępna i powinna być znana decydentom na wszystkich poziomach władzy. Trzeba tylko mądrze z niej korzystać, także w momencie podejmowania decyzji o kolejnych dużych inwestycjach w energetyce.

Brak, choćby tylko okresowy, dostępu do wody zagraża stabilnej pracy elektrowni. Warto przypomnieć, że uzależniony od spalania węgla polski system energetyczny pochłania aż 70% całkowitego poboru wody w kraju. Dla porównania, przemysł węglowy w Niemczech pochłania 18% całkowitego poboru wody w kraju, a średnia dla UE to 13,7%. W sytuacji powtarzających fali upałów i suszy, którym towarzyszy obniżony poziom wody w rzekach i zbiornikach wodnych, skąd jest ona pobierana przez elektrownie, tak wysokie zapotrzebowanie przemysłu energetycznego na wodę staje się szczególnie problematyczne. Nasilający się brak wody stanowi zatem poważne wyzwanie dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Polski w oparciu o paliwa kopalne. Elektrownia Bełchatów korzysta z wód pochodzących z odwodniania złóż węgla, co zapewnia dostęp do wody. Jednak kontynuacja jej pracy w oparciu o złoże „Złoczew”  spowoduje opóźnienie wypełniania wodą zbiornika w dotychczasowym wyrobisku i  negatywnie wpłynie na proces rekultywacji terenu. Upośledzony przez działalność górniczą dostęp do wody był głównym powodem odstąpienia od pomysłu budowy w tym miejscu elektrowni jądrowej.

Jakie bezpieczeństwo jest najważniejsze?

Argumenty związane z zapewnieniem Polsce bezpieczeństwa energetycznego nie powinny przesłaniać także innych kwestii, zwłaszcza dotyczących bezpieczeństwa żywnościowego i zdrowotnego. Dziesięciolecia doświadczeń w Polsce i na świecie nie pozostają żadnych wątpliwości, że odkrywkowemu wydobyciu węgla towarzyszą dalekosiężne zarówno w przestrzeni, jak i w czasie skutki środowiskowe, z których najbardziej destrukcyjny i trwały charakter ma zmiana stosunków wodnych. Powstawanie leja depresyjnego upośledza dostęp do wody na obszarze wykraczającym daleko poza teren kopalni i zwałowiska. Wpływa to bezpośrednio na kondycję i produkcyjność gruntów ornych, pastwisk i lasów, pozbawia dochodów ich właścicieli i najczęściej przekreśla możliwość kontynuacji dotychczasowego sposobu zarobkowania pracowników zatrudnionych w rolnictwie i przetwórstwie rolno-spożywczym. Dziś, w okresie pandemii koronawirusa kwestia bezpieczeństwa żywnościowego zyskuje nowy wymiar. W wielu branżach rwą się międzynarodowe łańcuchy dostaw, i choć w polskich sklepach nie brakuje żywności, to sytuacja może się w każdej chwili zmienić, jeśli doszłoby do wzmocnienia ograniczeń sanitarnych. To oczywiście nie musi wystąpić, ale jest teoretycznie możliwe i nie powinno być lekceważone.

Z kolei najpoważniejsze skutki zdrowotne wiążą się z  emisją zanieczyszczeń powietrza oraz składowaniem odpadów stałych,  z których szkodliwe substancje przenikają do gleb i wód gruntowych i kumulują się w środowisku. I tu znowu Elektrownia Bełchatów znajduje się na czele europejskiej listy zakładów odpowiedzialnych za największe emisje rtęci. Choć niższe niż w przypadku złóż „Bełchatów” i „Szczerców”, to nadal wysokie są współczynniki koncentracji metali ciężkich w węglu pochodzącym ze złoża „Złoczew”. Wobec planowanego wydobycia i spalania węgla z tego złoża w ilości 18 mln Mg/rok emisja związków rtęci do atmosfery może wynieść blisko 5 Mg/rok, kadmu ponad 26 Mg, a ołowiu ponad 168 Mg [1]. Szczególnie niebezpieczne dla zdrowia są również związki lotne i najdrobniejsze frakcje (PM2,5) cząstek stałych popiołu lotnego i sadzy, które nie tylko przedostają się do układu oddechowego, ale mają zdolność przenikania przez ściany naczyń krwionośnych. Wzrost emisji pyłów związany jest także z samą odkrywką i zwałowiskami w okresie ich formowania. Wysokiej toksyczności niektórych substancji towarzyszy zdolność do kumulacji w organizmie. Wiele z nich jest silnie rakotwórczych i mutagennych.

Koniec epoki kamienia, koniec epoki węgla

Epoka kamienia skończyła się nie dlatego, że zabrakło kamieni! Czynnikiem przesądzającym o zmianie był rozwój wiedzy i umiejętności technicznych. Podobnie musi stać się z kopalnymi surowcami energetycznymi, a ich eliminację najlepiej zacząć od tych najgorszej jakości, których eksploatacja pociąga za sobą najpoważniejsze negatywne konsekwencje dla ludzi i środowiska. Posługiwanie się dziś argumentami, że na świecie wciąż powstają duże elektrownie węglowe i nasze polskie wysiłki na rzecz ochrony klimatu nie mają znaczenia, jeśli inni stawiają na kopalne surowce energetyczne, ukazuje tylko część prawdy. W krajach, które nadal realizują tego typu inwestycje, już dokonuje się prawdziwa rewolucja techniczna na rzecz OZE. Przyczyny tej zmiany są złożone i powiązane ze sobą, ale wydaje się, że wyróżnia się jeden aspekt – spadek kosztów produkcji energii ze źródeł odnawialnych. Cena paneli PV spadła do poziomów tak niskich, że kiedyś uważano je za niemożliwe. Średnia cena ogniw słonecznych w1977 r. wynosiła 76 USD i spadła do 0,30 USD za wat w 2015 r. W indyjskim Radżastanie od 2017 r. jedna z firm zajmująca się energetyką solarną wytwarza energię elektryczną po niespotykanej dotąd gwarantowanej cenie hurtowej 2,44 rupii za kilowatogodzinę, co stanowi równowartość 0,03 USD [4]. Indie podwoiły produkcję energii ze źródeł odnawialnych w ciągu ostatnich trzech lat. Chiny, chętnie wskazywane jako główny winowajca odpowiadający za światowe przyrosty emisji CO2, są dzisiaj nie tylko czołowym producentem, ale też i nabywcą farm fotowoltaicznych i wiatrowych. Odpowiadają za około połowę światowego rynku. W Stanach Zjednoczonych, pomimo wstrzemięźliwego zachowania wobec potrzeby ochrony klimatu na poziomie federalnym, w kręgach biznesu widać wyraźny wzrost zainteresowania inwestowaniem w OZE. Wynika to z chłodnych kalkulacji – to naprawdę zaczęło się opłacać. Według Międzynarodowej Agencji Energii Odnawialnej (IRENA) znaczne zyski w dziedzinie energii słonecznej i wiatrowej spowodowały, że energia odnawialna stanowi obecnie jedną trzecią światowej mocy energetycznej. Na poziomie globalnym moc zainstalowana w OZE osiągnęła na koniec 2018 r. poziom  2351 GW i  zwiększyła się o 171 GW. Choć połowa mocy przypada na energetykę wodną, to największe przyrosty przypadają na instalacje solarne i wiatrowe, które we wskazanym roku odpowiadały za 84% tego wzrostu. W latach 2015–2018 globalna skumulowana zainstalowana moc fotowoltaiczna wzrosła ponad dwukrotnie do około 509 000 MW [5]. W połowie 2019 r. na 10 największych pod względem zainstalowanej mocy elektrowni solarnych pięć znajdowało się w Chinach, cztery w Indiach i jedna w Egipcie. W grupie czołowych inwestorów znajdują się też Niemcy, które z uwagi na bliskość geograficzną i pewne podobieństwo uwarunkowań środowiskowych mogą być dla Polski dobrym punktem odniesienia. Jako przykład innowacyjnego podejścia do problemu rozwoju OZE niech posłuży największa pływająca farma fotowoltaiczna na świecie o mocy 40 MW, którą wybudowano na jeziorze powstałym w miejscu dawnej kopalni odkrywkowej w chińskiej prowincji Anhui. Czy to może być przyszłość Bełchatowa? Jest co prawda w planach rekultywacji terenu jezioro z rozwiniętymi funkcjami rekreacyjno-turystycznymi, ale szacuje się, że wypełnianie wyrobiska wodą potrwa około 40 lat! Okres ten może się wydłużyć, jeżeli wody będą w dalszym ciągu wykorzystywane przez Elektrownię Bełchatów.

Dobry czas dla prosumentów

Obniżka cen paneli PV zachęca także do produkcji energii elektrycznej przez prosumentów. Towarzyszący temu procesowi postęp techniczny w zakresie budowy inteligentnych sieci energetycznych pozwala połączyć w jeden system miliony rozproszonych źródeł, dając dodatkowo spadek kosztów przesyłania energii oraz utrzymania i konserwacji sieci przesyłowych starego typu. Energetyka rozproszona, bazująca na odnawialnych źródłach energii, jest w stanie w naturalny i równomierny sposób zapewnić dostęp do energii w Polsce na poziomie adekwatnym do potrzeb. Jest to szczególnie ważne w sytuacji, kiedy awarie sieciowe w wielu regionach stają się przyczyną uciążliwych przerw w dostawach energii elektrycznej, obejmujących tysiące odbiorców. Należy brać także uwagę rosnące zagrożenia ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi, które mogą powodować uszkodzenia linii energetycznych i zaburzenia w pracy sieci.

Problem niestabilności odnawialnych źródeł energii, wynikający chociażby z cykli dobowych i rocznych w energetyce solarnej i stanu pogody w energetyce wiatrowej, można rozwiązać poprzez magazynowanie energii i stabilizującą pracę gazowych bloków energetycznych i elektrowni szczytowo pompowych. W Polsce budowę tych ostatnich warto połączyć z powstawaniem tak potrzebnych zbiorników do retencjonowania wody. Powinny to być obiekty o niewielkiej skali, podnoszące odporność systemów gospodarczego i przyrodniczego na okresowe braki wystarczającej ilości opadów.

Drugim przybierającym na sile światowym trendem jest malejące zainteresowanie inwestowaniem w sektorze węglowym. Dotyczy to zarówno finansowania budowy, jak i ubezpieczenia tego typu inwestycji. W tym przypadku wynika to z kalkulacji wzrostu ryzyka materialnego będącego bezpośrednią konsekwencją ekstremalnych zjawisk pogodowych, ryzyka prawnego i regulacyjnego związanego z międzynarodowymi wysiłkami na rzecz ograniczenia emisji gazów cieplarnianych oraz ryzyka utraty reputacji związanego z preferencjami coraz bardziej świadomych akcjonariuszy i innych zainteresowanych stron. Zwiększona ocena ryzyka oznacza, że coraz więcej towarzystw ubezpieczeniowych wycofuje się z finansowania tego sektora także poprzez zakup akcji i obligacji. Zaledwie 30% udziału w przychodach z wydobycia lub przeróbki węgla jest wystarczające, aby zakwalifikować firmę jako stwarzającą zwiększone ryzyko dla klimatu. Może to mieć duży wpływ na przyszłe funkcjonowanie sektora węglowego w Polsce. Ponieważ firmy ubezpieczające kopalnie węgla i elektrownie węglowe w naszym kraju są już krytykowane za brak spójności we wdrażaniu deklaracji ograniczenia inwestycji w spółkach węglowych, może to prowadzić do coraz większych trudności w ubezpieczaniu starych obiektów i realizacji nowych inwestycji w tym sektorze [6].

Oprócz wymiernych szkód i strat związanych z wydobyciem i spalaniem węgla brunatnego w regionie Bełchatowa warto zwrócić uwagę na aspekty niematerialne, będące efektem życia w silnie zmienionym i zdegradowanym środowisku. W piśmiennictwie używa się nawet pojęcia „rany w krajobrazie”[7], które odnosi się do głębokich zmian w estetyce miejsca, zajętego przez kopalnię, towarzyszące jej zwałowiska i pozostałą infrastrukturę, oddziałujących na samopoczucie ludzi. Od pewnego czasu w literaturze naukowej funkcjonuje też słowo „solastalgia”, oznaczające cierpienie spowodowane zmianami w środowisku. Pierwsze badania dotyczyły właśnie obszarów dotkniętych suszą i zmianą w krajobrazie na skutek eksploatacji węgla w Australii [8]. Co warte podkreślenia, w 2015 r. w czasopiśmie medycznym „The Lancet” uwzględniono solastalgię jako koncepcję przyczyniającą się do lepszego poznania wpływu zmian klimatu na zdrowie i dobre samopoczucie ludzi [9].

Reasumując

Atuty regionu Bełchatowa  – centralne położenie i istniejąca infrastruktura, w tym sieci przesyłowe – zmieniają się w jego przekleństwo. Prowadzą do utrwalenia niekorzystnej struktury źródeł energii w Polsce oraz nasilenia groźnych dla województwa łódzkiego konsekwencji nieroztropnego gospodarowania zasobami wody. Planowana inwestycja w kopalnię węgla brunatnego ze złoża „Złoczew” odbiega od standardów zrównoważonego i odpowiedzialnego rozwoju. W świetle istniejącej wiedzy na temat długoterminowych skutków jej realizacji oraz możliwości substytucji węgla brunatnego przez bardziej przyjazne dla ludzi i środowiska źródła energii, będzie najlepiej, gdy złoczewski węgiel pozostanie tam gdzie jest, to znaczy głęboko pod ziemią.

[1] Wilczyński M. (2019), Jaki węgiel dla Elektrowni Bełchatów? Zasoby i jakość węgla brunatnego w złożu „Bełchatów” (pole Bełchatów i pole Szczerców) oraz w złożu „Złoczew”, Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, Warszawa.
[2] Sawicki J. (2010), Hydrogeologiczne i górnicze uwarunkowania eksploata­cji złoża węgla brunatnego „Złoczew”, Prace Naukowe Instytutu Górnictwa Politechniki Wrocławskiej, nr 123, z. 34.
[3] Polityka ekologiczna państwa 2030, (2019), Ministerstwo Środowiska, Warszawa.
[4] Buckley T., (2019), Good news for climate change: India gets out of coal and into renewable energy, [w:] “Bulletin of the Atomic Scientists”, https://thebulletin.org/2019/12/good-news-for-climate-change-india-gets-out-of-coal-and-into-renewable-energy/
[5] Renewable Capacity Statistics 2019 https://www.irena.org/publications/2019/Mar/Renewable-Capacity-Statistics-2019
[6] Burchard-Dziubińska M. (2020), Divestment from coal sector in response to higher risk assessment by insurance companies. Poland case study. [w:] Daszynska-Zygadło K. et.al, „Finance and Sustainability”, Springer, s. 49-60.
[7] Chwastek J., Janusz W. (1992), Kamieniołom – „rana” w krajobrazie czy zabytek przyrody nieożywionej, Zesz. Nauk. AGH, Górnictwo z. 16, Kraków, s. 135–143.
[8] Albrecht G. et.al (2007), Solastalgia: The Distress Caused by Environmental Change, [w:], “Australasian Psychiatry”, 15, Suppl 1:S95-8, doi: 10.1080/10398560701701288.
[9] Watts N. et.al. (2015-11-07), Health and climate change: policy responses to protect public health, [w:]. “The Lancet”. 386 (10006): 1861–1914.