Polska zmierza w kierunku przeciwnym niż Unia Europejska – twierdzi think tank Ember. Bo gdy we wspólnocie emisje z sektora elektroenergetycznego maleją, u nas rosną.
Europejski przegląd energii elektrycznej (European Electricity Review) wykazuje, że emisje sektora energetycznego w Unii w 2021 r. obniżyły się średnio o 5% w porównaniu do poziomów sprzed pandemii. Podobne obniżki zaobserwowano w większości państw członkowskich. Wyjątkiem była Polska, w której emisje z sektora elektroenergetycznego w 2021 r. wzrosły o 7%.
„Częściowo z powodu niskich ambicji klimatycznych Polski, emisje z elektroenergetyki w całej UE obniżają się w tempie o połowę niższym niż potrzebne do ograniczenia globalnego ocieplenia do 1,5°C” – podkreśla Ember. – Z każdym rokiem Polska pozostaje coraz bardziej w tyle za sąsiadami” – ocenia Charles Moore, dyrektor organizacji na Europę.
Nowe dane pojawiają się w momencie, gdy czołowi polscy politycy otwarcie krytykują pakiet „Fit for 55” i obwiniają politykę klimatyczną UE za rosnące ceny energii i wysoką inflację. W obliczu rosnącej siły tej narracji, dalszy brak postępów ze strony Polski może stanowić
zagrożenie dla realizacji celów UE na rok 2030.
Polska powstrzymuje odejście Europy od węgla
W 2021 r. Polska była odpowiedzialna za prawie jedną trzecią produkcji energii elektrycznej z węgla w UE. Pozostajemy krajem najbardziej uzależnionym od węgla, najbrudniejszej formy produkcji energii elektrycznej. Produkcja energii elektrycznej z węgla
kamiennego w Polsce w latach 2019-2021 wzrosła o 7%, podczas gdy w UE obniżyła się o 3%.
Większość Europy jest na dobrej drodze do odejścia od węgla w 2030 r. „Polska jest jedynym krajem, w którym rozmowa na temat wycofania węgla nie została oficjalnie rozpoczęta. Niepokojące jest to, że Polska planuje utrzymywać w przyszłości pozycję największego w UE producenta energii z węgla, a także planuje największy w Europie wzrost produkcji z gazu ziemnego” – zauważa Ember.
Duży wpływ na trzymanie się węgla ma kompleks energetyczny w Bełchatowie, który oficjalnie planuje wydobywać i spalać węgiel jeszcze w drugiej połowie lat 30. Obecnie elektrownia w Bełchatowie ona grubo ponad 30 milionów ton CO2 rocznie – najwięcej w całej UE.
Potencjał odnawialnych źródeł energii w Polsce
I dodaje, że energia słoneczna przeżywa rozkwit w całej UE. W 2021 r. instalacje fotowoltaiczne wyprodukowały o 27% więcej energii niż w 2019 r. Polska odnotowała jeden z najbardziej imponujących wskaźników wzrostu, zwiększając produkcję energii ze słońca czterokrotnie, czyli znacznie szybciej niż działo się to w Czechach, Rumunii i Bułgarii.
W Polsce, energetyka wiatrowa i słoneczna (20 TWh) wyprzedziły obecnie produkcję energii elektrycznej z gazu (16 TWh). Tym niemniej, udział fotowoltaiki w produkcji energii elektrycznej w Polsce w 2021 r. wyniósł jedynie 2%. Ostatnie zmiany dotyczące systemu
rozliczania prosumentów oznaczają, że wzrost w 2022 r. może zostać spowolniony. – Polska ma potencjał, by stać się przykładem sukcesu w dziedzinie odnawialnych źródeł energii, ale w tym momencie sama podcina sobie skrzydła – podsumowuje Moore.
Rezygnujemy z wyścigu
– Najnowsze dane z elektroenergetyki pokazują, że Polska nie tylko ignoruje kryzys klimatyczny, ale także rezygnuje z udziału w globalnym wyścigu o zieloną energię. Gdy świat na potęgę buduje wiatraki, polski rząd woli dotować upadający sektor węglowy albo importować rekordowo drogi gaz. Stawianie na paliwa kopalne zamiast na OZE skazuje nas na wysokie ceny energii, inflację i spadek konkurencyjności gospodarki, czego negatywne skutki widzimy już dziś – komentuje Paweł Czyżak, analityk, Ember.
Aleksander Śniegocki, ekspert ds. polityki energetyczno-klimatycznej: Ubiegłoroczny wzrost produkcji energii z węgla w Polsce wynika przede wszystkim ze zmiany sytuacji na europejskim rynku energii. O ile poprzednio jako „węglowa wyspa” byliśmy importerem energii, to w czasie kryzysu gazowego produkcja energii z bloków węglowych okazała się atrakcyjna cenowo, co zwiększyło polski eksport netto. Zarabiają na tym firmy energetyczne, dla których obecny kryzys oznacza dodatkowy rok-dwa oddechu przed powrotem presji rynkowej na wycofanie jednostek węglowych z rynku. Ten czas powinien być wykorzystany na przyspieszenie przebudowy polskiego miksu energetycznego – na razie mamy jednak przedłużające się dyskusje o NABE i dotowaniu górnictwa. To o tyle problematyczne, że kryzys gazowy przełoży się na przyspieszenie rozbudowy OZE w Europie Zachodniej – tak, by ograniczyć całkowity popyt europejskiego rynku na paliwa kopalne. Po paru lepszych latach dla polskiej energetyki węglowej jej problemy wrócą ze zdwojoną siłą.