Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy złożył zawiadomienie do prokuratury. Powód? Podejrzenie popełnienia przestępstwa przez PGE ws. odkrywki w Złoczewie.
We wrześniu Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska odmówiła wydania decyzji środowiskowej na budowę kopalni węgla brunatnego Złoczew. Koncernowi PGE GiEK nie złożył odpowiedniej dokumentacji, a później nie skorzystał z odwołania, które mu przysługiwało. Szefowie spółki tłumaczyli, że w obecnych realiach odkrywka w Złoczewie byłaby nieopłacalna, a sama decyzja środowiskowa byłaby jednym z wielu kroków, wcale nie ostatnim.
Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy, który utworzyło kilkanaście organizacji związkowych z PGE (również Bełchatowa) i Tauronu, mają to za złe. Dlatego postanowili zareagować. W złożonym w prokuraturze zawiadomieniu informuję o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez PGE.
Zdaniem związkowców mogło dojść do nadużycia udzielonych uprawnień oraz niedopełnienia obowiązków. Jak informuje portal DD Bełchatów, decyzja PGE miała, według związkowców, spowodować „utratę suwerenności i bezpieczeństwa energetycznego kraju” oraz znaczną szkodę majątkową dla całego regionu, samej spółki, a także dla tysięcy pracowników i ich rodzin, narażając region na świadome „ubóstwo regionalne”,
Pismo wysłano również do Zbigniewa Ziobry, z którym związkowcy spotkali się podczas ostatniej manifestacji w Warszawie. Sprawę zgłoszono także w Najwyższej Izbie Kontroli. Związkowcy domagają się przeprowadzenie doraźnej kontroli w centrali Grupy PGE w zakresie gospodarności, celowości i rzetelności w sprawie postępowania środowiskowego dotyczącego kopalni Złoczew.
To kolejne już zawiadomienie do prokuratury dotyczące PGE i kompleksu w Bełchatowie. Wcześniej organizacje zrzeszone w porozumieniu „Miedza” (m.in. MZZ Odkrywka, Sierpień 80, ZZPRC w Elektrowni Bełchatów, MZZ Pracowników Elektrowni Bełchatów) ocenili, że do negocjacji z rządem w sprawie wygaszania kompleksu usiadły tylko niektóre wyselekcjonowane związki zawodowe, które są posłuszne wobec ministra aktywów państwowych. Ich zdaniem związkowcy ci nie mieli jednak do tego żadnych uprawnień ani upoważnień. Na tej podstawie twierdzą, doszło do „naruszenia podstawowych praw związkowych”. I właśnie z tego powodu zawiadomili Prokuraturę Krajową.
Zdaniem oskarżanych związkowców zarzuty są nieprawdziwe, a do żadnego złamania prawa nie doszło.